
Pierwszy raz pojechałem z żoną na Ukrainę 12 lat temu starym wysłużonym busem , chcieliśmy zobaczyć wieś Sianki która została po wojnie podzielona granicą dokładnie na pół i część wsi znalazło się po ukraińskiej stronie. Miał to być expres cała trasa około 250 km, wyjeżdżamy skoro świt a na późny wieczór wracamy. Plan się nie powiódł, zgubiliśmy się. Wjeżdżając w Zakarpacie wjechaliśmy w inny świat bez znaków drogowych, z drogami powiatowymi wyglądającymi jak nasze drogi leśne, z chatami jak ze skansenu gdzie dzieci biegały na bosaka i świnie chodziły samopas po drodze. Wylądowaliśmy pod Rumuńską granicą śpiąc w busie gdzieś w Zakarpackiej dolinie otoczeni górami. Wycieczka przekształciła się w wypad z przygodami jak na safari i z klimatem odkrywania innej rzeczywistości, wszystko cofnęło się w czasie. »
» Pierwszy raz terenówką pojechałem z kolegą, jego Landrowerem Discovery przerobionym do jazdy po bezdrożach, z oponami typu MT, podniesionym, z wszelkimi osłonami założonymi, z wyciągarką , snorkel. Przygotowaliśmy auto i siebie jak na wyprawę do Mongolii. Zabraliśmy pełno części zamiennych do auta np. rozrusznik, alternator, krzyżaki, przegub, i wiele innych przydasiek, siebie wyposażyliśmy w krzesełka – podstawa w wyprawie, siekiery, noże, czapki, kalesony, buty na każdy dzień no i jedzenie takie co by na kuchence gazowej i przy ognisku dało się przyrządzić w końcu jechaliśmy na Ukrainę na cztery dni i w dodatku z organizatorem komercyjnie, no ale jak przeżyć przygodę to bezpiecznie, Będziemy wjeżdżać na szczyty 1300 n.p.m. i spać w namiotach gdzieś pośród łączek zagubionych w lasach gór karpackich.
Pojechaliśmy. Przekroczyłem granicę ze światem gdzie dla osobówki droga się kończyła a zaczynała dla terenówki. Wjazdy na połoninę są podobne: zaczyna się najczęściej przejazdem przez rzekę, w dolinie są odcinki błotne z koleinami po ciężkim sprzęcie, jak deszcz popada może przejazd przerodzić się w niezłą przeprawę gdzie nie tylko maszyna ale i człowiek mocno się umorusa wszędobylskim błotem. Dalej zaczyna się podjazd wpierw łagodny a następnie ostry i kamienisty tu nie ma odwrotu, gaz do dechy i do przodu, czujesz się jak kierowca rajdowy a twoim rywalem jest góra.
Takie podjazdy to dwie trzy godziny walki ze stromizną, myślisz że to już koniec, max a tu zza zakrętu wyłania się jeszcze większy podjazd i adrenalina rośnie bo odwrotu nie ma. Po takim wjeździe jeszcze nabuzowany emocjami wpadasz na szczyt. Dopiero po chwili widzisz co masz dookoła: wszędzie góry i lasy po horyzont, nie widać cywilizacji bo wioski pochowały się po dolinach. Teraz zaczyna się jazda po paśmie górskim, śladem kolein innych aut, które tu czasami zawitają , miejscowi mają swój transport i przemieszczają siebie i towar z wsi do wsi ciężarówkami typu Ził, Gaz, Kraz.
Przez góry jest bliżej, inaczej musieli by objechać całe pasmo, nawet i 200 km dlatego są trasy, po których można się poruszać – wjazd do lasu jeśli nie jest to rezerwat jest dozwolony. Widoki są nie zapomniane a szlak grzbietem na tyle bezpieczny że można je chłonąc.
Każdy wyjazd jest inny, inna pora roku, inna aura, inni ludzie i inne trasy sprawiają że trudno się znudzić. Teraz jeżdżąc ze znajomymi, przygotowujemy ją w domu na google maps, tyczymy trasę, którą chcemy przejechać, wbijamy współrzędne w nawigację z mapą topograficzną, do tego uzbrajamy się w mapy papierowe i jedziemy. Często zdarza się, że nasze założenia ni jak się mają do rzeczywistości i utykamy gdzieś w lesie mając w perspektywie powrót tą samą drogą, którą brnęliśmy w błocie przez dwie godziny. Można też wybrać pewne szlaki czyli połoninę Krasną, Równą, zdobyć Borżawę od wsi Wołowiec czy zapuścić się na przełęcz legionów – miejsce historyczne. Warto latem wdrapać się na Świdowiec, pasmo, które wznosi się na wysokości 1300 n.p.m do 1800 n.p.m i jechać nim przez dwa dni, rozbijając obóz na wysokości 1600 n.p.m przy jeziorku alpejskim . Wieczorem przy ognisku po całym dniu walki zaczynają się wspominki z bardziej pikantnych przejazdów, rozmowy o autach i ich przerabianiu a późną nocą – o życiu co w dzikiej głuszy z dala od cywilizacji brzmi dziwnie.
Ukraińcy na Zakarpaciu są bardzo życzliwi, zwykłym obrazkiem są machające dzieci a nawet dorośli służą też pomocą w razie awarii i radą co do trasy. Region zakarpacki jest nastawiony na turystów baza hotelowa jest mocno rozbudowana i można wybierać w hotelach. Ich standard jest różny: pokój z łazienką z wyższej półki to koszt do 50 zł w zwykłej agroturystyce czy schronisku to 10/15 zł. Jedzenie i paliwo jest o 20% tańsze niż u nas . Na Zakarpacie na offload warto na początku wybrać się z firmą, która organizuje takie wycieczki. Mają w swoich ofertach miejsce w swoim samochodzie lub wynajem ich auta . Można też wybrać się na wycieczkę swoim cywilnym autem, nie koniecznie po bezdrożach ale po wsiach, gdzie też można dużo zobaczyć i nacieszyć oko klimatem. »
» Ukraina Zakarpacka to jedyne takie miejsce w Europie. Tuż za granicą mamy świat oferujący przygody w stylu Indiany Jonesa aż się prosi włożyć kapelusz i przytroczyć nóż do pasa. Jedyna minus to brak księżniczki no chyba, że się jedzie ze swoją drugą połową. 🙂