Witam Wszystkich, (ponownie 
)
Wczoraj mój Pathfinder zadał mi mega zagadkę;
Rano wsiadam do auta, przekręcam stacyjkę, radio gra, nawiew dmucha… przekręcam zapłon, jedno drygnięcie rozrusznika i cisza…
Próbuje jeszcze raz… przekręcam zapłon, kontrolki przygasają i cisza. Rozrusznik nie kręci, przekaźnik nie tryka, nic, totalna cisza, tylko gasną kontrolki.
Kilka prób ale efekt ten sam. Kompletna cisza. Jedyne co, to na wyświetlaczu NAVI pojawia się napis SECURE lub SECURED(nie pamiętam dokładnie).
Auto blokowało samochód żony, więc stoczyłem sie na luzie kilka metrów z podjazdu i zostawiłem auto. Jeszcze kilka prób, ale nadal totalna cisza.
Po 10 godzinach wracam do domu(auto nie ruszane od rana), przekręcam stacyjkę, radio gra, nawiew dmucha, auto pali na dotyk.
Żadne niepożądane kontrolki się nie pojawiły. Auto pali kilka raze z rzędu na dotyk. Silnik zimny. Wszystko działa jak należy.
Jakieś 2 tygodnie temu żona chciał wziąźć auto, ale zadzwoniła do mnie i przekazała mi taki sam problem – ale pomyślałem, że to może jakaś chwila słabości.
Czy ktoś miał juz takiego psikusa? Aż boję się pomyśleć, jeśli mi się to przydaży gdzieś na trasie po tankowaniu lub postoju na siku w środku niczego…
Prosze o Wasze komentarze/rady/pomysły;
– sygnał o kończącym się aku (przyznam, że jeszcze go nie sprawdzałem miernikiem)?
– coś z przewodami (zabrudzone klemy lub coś w ten deseń)?
Proszę o pomoc, za co z góry dziękuję.
