Witam,
Pozwalam sobie założyć nowy temat. Na forum jest w kilku miejscach o awarii start stop-u, ale głównie w kontekście padającego akumulatora.
Ja wymianę aku przerabiałem 2-3 lata temu i z prądem nie mam żadnych problemów lato czy zima, więc to chyba nie to.
Sygnalizacja awarii ss (start stop foult + żółty check) pojawiają się od około 2 lat. Za pierwszym razem w trakcie przeglądu (ASO gwarancja) coś tam skalibrowano (mówili chyba o pompie) i błędy wykasowano. Kilka tysięcy spokoju i znowu ss fault. Wizyta w ASO ale już tylko kasowanie błędu bo nic więcej skalibrować się nie dało. Diagnoza „jeździć i obserwować, jak się popsuje to będzie wtedy wiadomo co”. Ponieważ auto w zasadzie poza brakiem tempomatu jeździło normalnie to tak zostało.
Kolejny ss fault wykasowano przy kolejnym przeglądzie. Tym razem sygnalizacja błędu powróciła w znacznie krótszym czasie.
Skończyła się gwarancja (wiem- powinienem przypilnować ale pandemia, przeprowadzki itp.) mam teraz więcej czasu i postanowiłem temat wyprostować.
Wizyta u elektronika, komputer i: „awaria pierwszego zaworu redukcyjnego ciśnienie paliwa” – mówiąc po ludzku to pompa paliwa wysokiego ciśnienia. Co ciekawe błąd nie dawał się wykasować. W znajomym zakładzie stał silnik 1.2 DIG-T po przekładce z taką pompą. Przełożyłem pompę i wio na komputer. Tym razem błąd dał się wykasować, ale w drodze powrotnej po ~5 km znów ss fault. To już koniec historii choroby QQ
3 dni lektury forum i wnioski:
-potrzeba wgrania nowego softu, albo
-awaria rozrządu, konkretnie napinacza łańcucha, albo
-sonda lambda
Albo może po prostu przekładana pompa też była niesprawna. Po pierwsze była w końcu z przekładanego silnika, a po drugie trochę różniła się numerem (te numery są dwa, pierwszy identyczny a drugi różnił się 3 ostatnimi cyframi i literą – był chyba z Dacii)
Może ktoś z forum miał podobny przypadek?