Jesteś tutaj
Start > W sieci > Zakaz aut spalinowych w roku 2035 nie będzie naszym problemem, bo nie będziemy mieć samochodów

Zakaz aut spalinowych w roku 2035 nie będzie naszym problemem, bo nie będziemy mieć samochodów

Od 2035 r. dzieli nas tyle samo czasu, ile od roku 2009, tylko w drugą stronę.
Skoro już wiemy, że od 2035 r. zabronione będą wszystkie samochody z napędem spalinowym, możemy śmiało pobawić się w przewidywanie, jakie konsekwencje to spowoduje dla odbiorców, dla rynku motoryzacyjnego i dla tego sektora biznesu w ogólności. Oczywiście te przewidywania zapewne się nie sprawdzą, ale to nic nie szkodzi, zawsze warto sobie pospekulować.
A więc jak to będzie?
W 2035 r. nie będziesz miał samochodu
Będzie ku temu kilka powodów. Pierwszym i najważniejszym będzie to, że będziesz zapewne mieszkać w mieście, gdzie strefy jazdy z dopuszczeniem tylko dla samochodów elektrycznych powstaną na wiele lat wcześniej, zanim unijny zakaz wejdzie w życie. Mogę śmiało przypuszczać, że w 2028 r. wszystkie duże miasta w Polsce będą w całości strefami tylko dla samochodów elektrycznych, więc posiadanie samochodu spalinowego będzie służyło tylko temu, żeby dojechać do granic miasta. Posiadanie samochodu elektrycznego w mieście będzie natomiast o tyle niemożliwe, że jest absolutnie nierealne, aby istniało tyle ładowarek, żeby wszyscy mogli z nich skorzystać. Pominę nawet kwestię obciążenia sieci energetycznej – już obecna nie wyrabia, a jak dołożymy miliony aut elektrycznych, to nastąpi powszechny blackout. W 2035 r. zresztą nie będzie już zapewne elektrowni węglowych, więc ogólnie pozyskiwanie energii będzie bardzo utrudnione i ładowanie samochodu będzie naprawdę na ostatnim miejscu jeśli chodzi o potrzeby energetyczne.
W 2035 r. nie będziesz miał samochodu
Nieuniknione jest wprowadzenie prywatnych kredytów emisyjnych, tzn. w ciągu roku będziesz mógł lub mogła wyemitować tylko tyle i tyle CO2 – i ani jednego grama więcej. To będzie oznaczało, że wlewanie benzyny po to żeby ją spalić będzie pomysłem wręcz absurdalnym. Podobnie zresztą rzecz będzie się miała w kwestii latania samolotem. I nie liczyłbym na to, że posiadanie samochodu elektrycznego będzie zwolnione z wydawania kredytów emisyjnych – jeśli prąd będzie dalej wytwarzany z „brudnych” źródeł typu gaz, to emisje z jego wytworzenia będą szły na konto tego, kto ten prąd zużywa. Zatem samochód prywatny będzie pieśnią przeszłości i właściwie wszyscy producenci o tym wiedzą, i wszyscy po kolei przestawiają się na „dostawców usług mobilności”, co dzieje się już od paru lat. To nie znaczy, że w 2035 r. już nie pojedziesz samochodem, to po prostu nie będzie twój samochód, tylko wypożyczony na minuty.
© Dostarczane przez Autoblog.pl
W 2035 r. nie będziesz miał samochodu
Ale czy to coś złego? Koncepcja, w której wszyscy mają samochody, to jak pokazuje przykład Stanów Zjednoczonych, gra o sumie ujemnej. Nie da się zbudować infrastruktury, która pomieści wszystkie samochody wszystkich ludzi. Im więcej osób ma samochody, tym bardziej cała organizacja życia społecznego jest zbudowana wokół samochodów i tym trudniej jest osobom niesamochodowym. Można budować osiedla w środku niczego, bo przecież ludzie dojadą z nich samochodami do swoich miejsc pracy. Tymczasem jedynymi beneficjentami sytuacji, w której wszyscy mają samochody, są producenci samochodów. Ci producenci bardzo chcą, żeby wszyscy musieli korzystać z samochodów, a najlepiej żeby te samochody nie należały do tych użytkowników, a do producenta. Będzie on miał wtedy pełną kontrolę nad użytkowaniem aut i będzie mógł dowolnie dyktować ceny za ich wypożyczanie.
© Provided by Spider’s Web
W 2035 r. nie będziesz miał samochodu
I będzie to objaw uprzywilejowania. Samochód – nawet elektryczny – będzie narzędziem dla rolnika lub czymś, co będzie służyło gorzej zarabiającym ludziom do przemieszczania się po obszarach wiejskich. Ludzie zamożni będą mieszkali w miastach, w miejscach gdzie samochód będzie im zbyteczny, bo wszystko będą mieli w bezpośredniej bliskości. Sklep, przychodnia, szkoła, fryzjer i centrum handlowe – jeśli do wszystkich tych miejsc będziesz mieć blisko, nie będziesz potrzebować samochodu, a to będzie oznaczało, że mieszkasz w dzielnicy, gdzie nieruchomości są horrendalnie drogie. Zresztą posiadanie samochodu będzie po prostu niemodne, będzie tak samo źle widziane jak jedzenie mięsa, coś mniej więcej jak dziś palenie papierosów, jeżdżenie starym dieslem albo palenie śmieciami w piecu. Poza tym, kto miałby mieć te samochody w 2035 r.? Starzy ludzie? Bo na razie to wiele wskazuje na to, że tylko tacy w Polsce zostaną.
A jeśli nawet z jakiegoś powodu samochód będziesz miał – oczywiście elektryczny – to będzie on produkcji indyjskiej, indonezyjskiej albo może nawet afrykańskiej, wyprodukowany przez chiński koncern, który przejął jakąś znaną markę europejską.
© Dostarczane przez Autoblog.pl

Czy to oznacza, że przemysł motoryzacyjny nie będzie istniał? Oczywiście będzie, bo wszystkie powyższe przewidywania odnoszą się tylko do Europy. Z jakiegoś powodu tylko Europejczycy postanowili przejąć się losem planety i ograniczyć emisje. Wszyscy inni mają to kompletnie w pompie, więc jedyne co nam pozostanie to umrzeć w poczuciu moralnej wyższości, ciesząc się pustymi ulicami i smakując lokalne życie jak za czasów naszych przodków.

Autor: Tymon Grabowski
Źródło: msn.com

NKP

Dodaj komentarz

Nie jestem robotem.


Top